Kontakt

nieszawa.pl

Nieszawa. Sylwetki i historie – Jerzy Pieszkański

Sierpień 1920 roku to czas wielkich prób i wielkich serc. W tych przełomowych dniach, gdy ważyły się losy dopiero co odrodzonej Polski, splotły się na zawsze  również historie trzech postaci, które zapisały się złotymi zgłoskami w dziejach Nieszawy: komandora porucznika Heliodora Jana Laskowskiego – bohatera, którego pamięci poświęcone były tegoroczne uroczystości z okazji Święta Miasta – Honorowego Obywatela Miasta Nieszawa, Kazimiery Walickiej – niezłomnej bohaterki tej ziemi, która ostrzegła Nieszawę przed zbliżającymi się bolszewikami i której sylwetkę z pietyzmem i głębokim szacunkiem przypomniała podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej Pani Krystyna Wasilkowska-Frelichowska. I wreszcie Jerzego Pieszkańskiego – młodego bohatera Flotylli Wiślanej, którego ofiara życia była wyrazem najwyższego patriotyzmu.

To właśnie jemu poświęcona jest dzisiejsza opowieść w cyklu „Nieszawa. Sylwetki i historie”. To rzecz nie tylko o śmierci, ale przede wszystkim o sile ducha i ogromnej odwadze.

Jerzy Pieszkański przyszedł na świat w 1900 roku w Ustiużnie, lecz to Polska była dla niego prawdziwą Ojczyzną – ziemią tęsknot i obowiązku. Od najmłodszych lat hartował ducha w murach elitarnego Korpusu Morskiego w Petersburgu, gdzie chłopięce ideały krzepły w męstwo i dyscyplinę. Gdy Polska, wyczekiwana niczym świt po długiej nocy, odzyskała niepodległość – Jerzy bez wahania przybył do niej, by oddać się służbie w szeregach  Marynarki Wojennej.

Wstąpił do Flotylli Wiślanej – tej samej, której okręty miały strzec serca Rzeczypospolitej. Początkowo służył jako drugi oficer ORP „Wisła”, potem został dowódcą statku uzbrojonego O.R.P. „Kiliński” oraz dowódcą statku szkolnego O.R.P. „Neptun”. Wiosną 1920 roku został awansowany do stopnia podporucznika Polskiej Marynarki Wojennej (w korpusie rzeczno-brzegowym).  Jako dowódca uzbrojonego statku ORP „Moniuszko”, Pieszkański pokazał, że godzien jest zaufania i odpowiedzialności.

Jego ostatnia bitwa rozegrała się 14 sierpnia 1920 roku między Nieszawą a Bobrownikami – w miejscu, gdzie Wisła stawała się linią frontu. Tam, w dramatycznym starciu z przeważającymi siłami bolszewickimi, dał świadectwo odwagi, która nie zna granic. Skierował statek w stronę lewego brzegu rzeki, osadził na mieliźnie i rozkazał, by wszyscy go opuścili, polecając dodatkowo, aby marynarze zabrali ze sobą karabiny maszynowe z amunicją. Po usadowieniu się na brzegu Polacy kontynuowali ostrzeliwanie wroga. Dopiero po wyczerpaniu się amunicji, podporucznik Pieszkański wydał rozkaz marynarzom, aby odnaleźli oddziały polskie i powiadomili je o przeprawianiu się bolszewików przez Wisłę. Sam pozostał, a  widząc  zbliżającego się wroga oddał jeszcze strzał z karabinu. Zaraz po tym został zastrzelony, a jego ciało przekłute bagnetami.

Początkowo podporucznik Pieszkański został pochowany w pobliżu Mikorzyna, jednakże po kilku dniach jego ciało zostało ekshumowane i przewiezione statkiem do Włocławka. Na bulwarach czekał kondukt pogrzebowy złożony z duchownych, dowództwa miejscowego garnizonu, załóg statków rzecznych oraz licznie przybyłych mieszkańców pragnących oddać hołd bohaterom poległym w obronie przed nawałnicą bolszewicką. „Trumnę ze zwłokami  Jerzego Pieszkańskiego nieśli przez całe miasto marynarze ubrani w galowe mundury. Jego trumnę złożono do grobu w kwaterze zwanej „Kwaterą Obrońców Wisły 1920 roku”. Na grobie umieszczono sentencję „Nigdy nie widziałem matki Ojczyzny, Przywędrowałem do niej i spełniłem swój dług Polaka”.

Za swoją niezłomność został pośmiertnie uhonorowany Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari – najwyższym, wojennym odznaczeniem Rzeczypospolitej, zarezerwowanym dla czynów wielkich i wiekopomnych oraz awansowany do stopnia porucznika MW.

Pamięć o Jerzym nie zginęła wraz z jego młodym życiem. Przeciwnie – zakorzeniła się głęboko w miejscach, które opłakiwały jego śmierć i uczciły jego bohaterstwo.  Wielki patriota i bohater – na zawsze pozostaje obecny w naszej historii. Konstanty Pieszkański otrzymał zaszczytny tytuł Honorowego Obywatela Miasta Nieszawa – „ w uznaniu zasług dla rozwoju kulturalno-oświatowego miasta i przez pamięć dla poległego pod m. Nieszawą (…) syna”.  Miasta, które tak wiele zawdzięcza tej rodzinie.

Gdy dotarła wiadomość o śmierci Jerzego, komandor porucznik Heliodor Laskowski, poruszony do głębi, powiedział słowa, które do dziś poruszają serca:

„To paradoks, że on walczył o moje rodzinne miasto Nieszawę i w tej walce zginął, a ja w tym czasie dyżurowałem w Toruniu.”

Dziś, w 105. rocznicę bohaterskiej śmierci Jerzego Pieszkańskiego, szczególnie pamiętajmy o tym, że wolność nie jest dana raz na zawsze, lecz bywa okupiona najwyższą ceną

Scroll to Top
Skip to content